Jedną z rzeczy, które nagminnie robią kobiety jest zrzędzenie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. No dobra, może nie prosta, ale jakby się nad nią zastanowić i przełożyć na życiowe sytuacje to wydaje się bardzo logiczna. Dobra, nie będę podpowiadać spróbuj sama....
I jak? Już wiesz? Okej, pomogę trochę. Przypomnij sobie sytuacje, w której średnio zależało Ci na facecie. Mieliście dobre kontakty, ale kiedy zdarzało mu się nie odzywać przez kilka dni nie siedziałaś załamana myślą, że pewnie teraz spotka się z inną. Lub innymi, bo niektórzy lubią "obracać" kilka lasek na raz. W porządku, to teraz przypomnij sobie zupełnie odwrotną sytuację - poznałaś świetnego faceta, chciałaś, żeby Wam się dobrze ułożyło i kiedy on miał dni, w których zaniedbywał Wasz związek zaczynałaś... tak, zgadza się - zrzędzić. Rozumiesz o co chodzi? W pierwszej sytuacji mamy kobietę, która ma swoje życie i nie pokazuje zbytniego zainteresowania facetem, co daje mu dużą swobodę i poczucie, że może odezwać się do niej kiedy ma ochotę. Z kolei druga to taka kobieta-bluszcz. Gada, że nie dostaje kwiatów, nigdzie razem nie wychodzą itp. itd. I wiesz co? To jest totalnie bezsensowne. Z prostej przyczyny - daje mu to gwarancje, że dalej może się dystansować, a Ty wciąż będziesz w jego zasięgu, niczym satelita krążący wokół Ziemi. A przecież ma być odwrotnie. To Ty masz być jego Słoneczkiem, centrum całego świata. On ma kręcić się wokół Ciebie. Więc niczym Kopernik teraz wstrzymuje Słońce i ruszam Ziemię.
Niewiele bowiem uda Ci się zdziałać słowami. Pomyśl tylko, wyobrażasz sobie sytuacje, w której facet siada na przeciwko Ciebie i patrząc prosto w Twoje piękne oczęta deklaruje: ,,Posłuchaj skarbie, nie zależy mi na poważnym związku. Właściwie to nawet nie chce mi się zbytnio angażować w tą relację. Chciałbym tylko żebyś mi gotowała, sprzątała, prasowała... No i oczywiście zawsze była gotowa żeby pójść ze mną do łóżka, kiedy tylko najdzie mnie ochota. O, a tak przy okazji, właśnie jestem trochę napalony. Co powiesz na szybki numerek...?''.
Nie wiem czy chodzi po tym globie kobieta, która przystała by na taki układ, ale gdybym spotkała ją gdzieś na mieście, spytałabym gdzie dostaje taki towar i dlaczego bierze takie duże porcje. Chociaż nie ukrywajmy, kobiety godzą się na takie warunki. Robią to raczej nieświadomie, zadając sobie na koniec zawsze to samo pytanie ,,Co poszło nie tak?".
Na początku widać, że facet bardzo się stara. Wręcz wychodzi z siebie żeby pokazać jakim to on nie jest dżentelmenem w różnych sytuacjach - płacąc w kawiarni, kupując kwiaty, otwierając drzwi. Doskonale wie co zrobić żeby zdobyć kobietę i jak postępować żeby czuła się adorowana i zdobywana właśnie. Z czasem zaczyna sobie jednak odpuszczać i robi to stopniowo. Na tyle powoli, że kobieta zauważa to dopiero kiedy sprawy na prawdę wymykają się spod kontroli. Oczywiście jest cała masa prawdziwych dżentelmenów, którzy nawet będąc ze swoją kobietą ładnych parę lat dalej starają się o jej względy, zupełnie tak jak na początku ich znajomości. Tak trzymać, brawo Panowie!
Kiedy więc kobieta czuje, że jej facet po prostu olewa cały temat ich związku ciepłym moczem w kolorze słomkowym, zaczyna zrzędzić. Typowe są w tej sytuacji teksty, o których wspomniałam na początku: ,,Już w ogólne nie spędzamy razem czasu." albo ,,Dawno nie dostałam od ciebie kwiatów" i tak dalej, i tak dalej... Co widzi facet? Kobietę, którą już ma, której zależy i dla której nie musi się wielce starać bo wie, że ona i tak będzie gdzieś blisko niego. Że skoro psioczy to jej zależy a serce nie sługa, łatwo odciąć się od niego nie będzie. Co robi facet? Rzuca pół żartem ,,Kotek, przecież jestem.". Co znaczy, że nic więcej jego kobiecie nie potrzeba oprócz niego samego. Żadnych kwiatów, żadnych wspólnych wyjść, tylko on i jego boska obecność.
Gdy kobieta zrzędzi, pozostaje w zasięgu mężczyzny, bo on wyczuwa, że partnerka jest uziemiona. I czeka biedna aż jej facet bardziej się zaangażuje, będzie bardziej dbały, da z siebie więcej. Czeka i czeka...
A facet niczym Shrek widząc Twoje starania i to zawieszenie, w którym tkwisz myśli ,,No to se jeszcze poczeka...". A Ty co robisz? Czekasz...
Zamykanie facetów w klatce jest złe. Ale jeszcze gorsze jest pozwolenie na to żeby on Cię w niej zamknął. Do czego absolutnie nie chcemy dopuścić. (Podobno użycie podwójnego zaprzeczenia w zdaniu jest niepoprawne, ale zważ na powagę tej sytuacji - ABSOLUTNIE NIE)
A teraz pomyśl, jakie kobiety w caaałym jego życiu były na każde jego zawołanie. Czy chciał odrobić lekcje, czy nie. Czy też angażował się w sprawy domu i rodziny, czy może je totalnie olewał. Matka, babka, ew jeszcze niania. One zawsze były/będą. A Ty zachowując się w ten sposób zaczynasz budzić w nim ten sam rodzaj miłości. No chyba, że facet jest nastawiony tylko na niezobowiązujące relacje. Wtedy nie budzisz w nim nic z wyjątkiem "przelotnego" pożądania. Stałaś się wierną panią (żeby nie powiedzieć suką). A on bez względu na to co powiesz (czy wykrzyczysz) i tak wie, że nigdzie nie odejdziesz. ,,Może kopnie mnie w tyłek, ale i tak będzie mnie kochała, a ja mogę robić co chcę''. Tadam! Właśnie zostałaś jego przytulanką, gratulacje. Jak się z tym czujesz...?
Mężczyźni wiedzą, że to nie w porządku, ale uparcie sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć. Jeden z nich nawet powiedział ,,Faceci pozwalają sobie na tyle, na ile pozwalają im kobiety''.
To taka gra. Kiedy facet myśli, że jesteś na każde jego skinienie, a Ty robisz mu lekko na przekór, bez słowa się dystansując - zaczyna być bardziej czujny, bo czuje, że zbijasz go z tropu. I z roli mamusi wchodzisz nagle w rolę kochanki. Jeśli nagle stracisz czujność i pozwolisz mu na olewanie tematu - znowu będziesz staruszką, którą traktuje jak matkę. I zaniedbuje.
Wiąże się to również z tym, że mężczyźni nie reagują na słowa. Oni reagują na brak kontaktu. Czasem wymowne spojrzenie może być niczym Rafaello - wyrażać więcej niż tysiąc słów. I chyba o to chodzi. O oszczędzanie sobie na zbędnych słowach.
I chyba dzisiaj będę się trzymać ostatniego zdania, bo i tak już nieźle popłynęłam. Bez zbędnych słów. Dobrej nocki Misiaczki i Tygryski! ❤








