czwartek, 16 października 2014

,,Nie zrzędź już, babo..." Czyli o zaangażowaniu, olewaniu i psioczeniu.



Jedną z rzeczy, które nagminnie robią kobiety jest zrzędzenie. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. No dobra, może nie prosta, ale jakby się nad nią zastanowić i przełożyć na życiowe sytuacje to wydaje się bardzo logiczna. Dobra, nie będę podpowiadać spróbuj sama....
I jak? Już wiesz?  Okej, pomogę trochę. Przypomnij sobie sytuacje, w której średnio zależało Ci na facecie. Mieliście dobre kontakty, ale kiedy zdarzało mu się nie odzywać przez kilka dni nie siedziałaś załamana myślą, że pewnie teraz spotka się z inną. Lub innymi, bo niektórzy lubią  "obracać" kilka lasek na raz. W porządku, to teraz przypomnij sobie zupełnie odwrotną sytuację - poznałaś świetnego faceta, chciałaś, żeby Wam się dobrze ułożyło i kiedy on miał dni, w których zaniedbywał Wasz związek zaczynałaś... tak, zgadza się - zrzędzić.  Rozumiesz o co chodzi? W pierwszej sytuacji mamy kobietę, która ma swoje życie i nie pokazuje zbytniego zainteresowania facetem, co daje mu dużą swobodę i poczucie, że może odezwać się  do niej kiedy ma ochotę. Z kolei druga to taka kobieta-bluszcz. Gada, że nie dostaje kwiatów, nigdzie razem nie wychodzą itp. itd. I wiesz co? To jest totalnie bezsensowne. Z prostej przyczyny - daje mu to gwarancje, że dalej może się dystansować, a Ty wciąż będziesz w jego zasięgu, niczym satelita krążący wokół Ziemi. A przecież ma być odwrotnie. To Ty masz być jego Słoneczkiem, centrum całego świata. On ma kręcić się wokół Ciebie. Więc niczym Kopernik teraz wstrzymuje Słońce i ruszam Ziemię.
Niewiele bowiem uda Ci się zdziałać słowami. Pomyśl tylko, wyobrażasz sobie sytuacje, w której facet siada na przeciwko Ciebie i patrząc prosto w Twoje piękne oczęta deklaruje: ,,Posłuchaj skarbie, nie zależy mi na poważnym związku. Właściwie to nawet nie chce mi się zbytnio angażować w tą relację. Chciałbym tylko żebyś mi gotowała, sprzątała, prasowała... No i oczywiście zawsze była gotowa żeby pójść ze mną do łóżka, kiedy tylko najdzie mnie ochota. O, a tak przy okazji, właśnie jestem trochę napalony. Co powiesz na szybki numerek...?''.
Nie wiem czy chodzi po tym globie kobieta, która przystała by na taki układ, ale gdybym spotkała ją gdzieś na mieście, spytałabym gdzie dostaje taki towar i dlaczego bierze takie duże porcje. Chociaż nie ukrywajmy, kobiety godzą się na takie warunki. Robią to raczej nieświadomie, zadając sobie na koniec zawsze to samo pytanie ,,Co poszło nie tak?".
Na początku widać, że facet bardzo się stara. Wręcz wychodzi z siebie żeby pokazać jakim to on nie jest dżentelmenem w różnych sytuacjach - płacąc w kawiarni, kupując kwiaty, otwierając drzwi. Doskonale wie co zrobić żeby zdobyć kobietę i jak postępować żeby czuła się adorowana i zdobywana właśnie. Z czasem zaczyna sobie jednak odpuszczać i robi to stopniowo. Na tyle powoli, że kobieta zauważa to dopiero kiedy sprawy na prawdę wymykają się spod kontroli. Oczywiście jest cała masa prawdziwych dżentelmenów, którzy nawet będąc ze swoją kobietą ładnych parę lat dalej starają się o jej względy, zupełnie tak jak na początku ich znajomości. Tak trzymać, brawo Panowie!
Kiedy więc kobieta czuje, że jej facet po prostu olewa cały temat ich związku ciepłym moczem w kolorze słomkowym, zaczyna zrzędzić. Typowe są w tej sytuacji teksty, o których wspomniałam na początku: ,,Już w ogólne nie spędzamy razem czasu." albo ,,Dawno nie dostałam od ciebie kwiatów" i tak dalej, i tak dalej... Co widzi facet? Kobietę, którą już ma, której zależy i dla której nie musi się wielce starać bo wie, że ona i tak będzie gdzieś blisko niego. Że skoro psioczy to jej zależy a serce nie sługa, łatwo odciąć się od niego nie będzie. Co robi facet? Rzuca pół żartem ,,Kotek, przecież jestem.". Co znaczy, że nic więcej jego kobiecie nie potrzeba oprócz niego samego. Żadnych kwiatów, żadnych wspólnych wyjść, tylko on i jego boska obecność.
Gdy kobieta zrzędzi, pozostaje w zasięgu mężczyzny, bo on wyczuwa, że partnerka jest uziemiona. I czeka biedna aż jej facet bardziej się zaangażuje, będzie bardziej dbały, da z siebie więcej. Czeka i czeka...
A facet niczym Shrek widząc Twoje starania i to zawieszenie, w którym tkwisz myśli ,,No to se jeszcze poczeka...". A Ty co robisz? Czekasz...
Zamykanie facetów w klatce jest złe. Ale jeszcze gorsze jest pozwolenie na to żeby on Cię w niej zamknął. Do czego absolutnie nie chcemy dopuścić. (Podobno użycie podwójnego zaprzeczenia w zdaniu jest niepoprawne, ale zważ na powagę tej sytuacji - ABSOLUTNIE NIE)
A teraz pomyśl, jakie kobiety w caaałym jego życiu były na każde jego zawołanie. Czy chciał odrobić lekcje, czy nie. Czy też angażował się w sprawy domu i rodziny, czy może je totalnie olewał. Matka, babka, ew jeszcze niania. One zawsze były/będą. A Ty zachowując się w ten sposób zaczynasz budzić w nim ten sam rodzaj miłości. No chyba, że facet jest nastawiony tylko na niezobowiązujące relacje. Wtedy nie budzisz w nim nic z wyjątkiem "przelotnego" pożądania. Stałaś się wierną panią (żeby nie powiedzieć suką). A on bez względu na to co powiesz (czy wykrzyczysz) i tak wie, że nigdzie nie odejdziesz. ,,Może kopnie mnie w tyłek, ale i tak będzie mnie kochała, a ja mogę robić co chcę''. Tadam! Właśnie zostałaś jego przytulanką, gratulacje. Jak się z tym czujesz...? 
Mężczyźni wiedzą, że to nie w porządku, ale uparcie sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć. Jeden z nich nawet powiedział ,,Faceci pozwalają sobie na tyle, na ile pozwalają im kobiety''. 
To taka gra. Kiedy facet myśli, że jesteś na każde jego skinienie, a Ty robisz mu lekko na przekór, bez słowa się dystansując - zaczyna być bardziej czujny, bo czuje, że zbijasz go z tropu. I z roli mamusi wchodzisz nagle w rolę kochanki. Jeśli nagle stracisz czujność i pozwolisz mu na olewanie tematu - znowu będziesz staruszką, którą traktuje jak matkę. I zaniedbuje. 
Wiąże się to również z tym, że mężczyźni nie reagują na słowa. Oni reagują na brak kontaktu. Czasem wymowne spojrzenie może być niczym Rafaello - wyrażać więcej niż tysiąc słów. I chyba o to chodzi. O oszczędzanie sobie na zbędnych słowach. 
I chyba dzisiaj będę się trzymać ostatniego zdania, bo i tak już nieźle popłynęłam. Bez zbędnych słów. Dobrej nocki Misiaczki i Tygryski! 
   

wtorek, 30 września 2014

18 mieć lat to nie grzech - czyli moje skromne "dziękuję" za dzisiaj :)

Jest po 3, o tej godzinie chyba jeszcze nie pisałam. Cóż, zawsze musi być ten "pierwszy raz". Właśnie wróciłam z klubu w moim mieście - hmm nic specjalnego dla zwykłego imprezowicza. Dla mnie natomiast był to jeden z ważniejszych weekendów w tym roku, za kilka dni (dokładnie we wtorek) dołączę do grona osób pełnoletnich. Nie poczuwam się do tego i bardzo tego nie chcę, ale niestety nie da się spowolnić,zatrzymać ani cofnąć czasu. Już od dawna czułam, że czeka mnie więcej obowiązków niż przyjemnych przywilejów. Ale nie o tym dzisiaj...



                                                      ...3 dni później...

Cóż, myślałam, że jednak uda mi się skończyć ten post w nocy z soboty na niedzielę. Chyba jednak byłam zbyt "zmęczona" żeby  pozwolić sobie na tego typu "wariacje językowe". Ale dziś jestem pełna pozytywnej energii i mam ochotę coś zmajstrować na blogu. Może nie koniecznie o tym co chciałam napisać ostatnio, a raczej próbowałam. Dzisiaj wyjątkowo inaczej... 
Mamy 30 września, który nota bene powoli dobiega końca. Dzień zaczął się bardzo wcześnie (niektóre smsy obudziły mnie już po 1 w nocy). Wstałam w bardzo dobrym nastroju, nie mając nawet pojęcia ile wzruszeń i pięknych, jak również zaskakujących chwil mogę się spodziewać tego dnia. Nigdy nie czułam czegoś takiego jak "magia urodzin". Boże Narodzenie, śluby, chrzciny, tak... ale nigdy nie urodziny. A już na pewno nie moje. Aż do dzisiaj. Może tak miało być, może musiałam dorosnąć żeby czuć magię życzeń i nie odbierać tego jako "klepanie, bo tak wypada".
Inną, myślę, że przyjemną i pozytywną sprawą jest fakt, iż faktycznie czuję pewną zmianę. Chyba najmniej się spodziewałam właśnie tego, bo "jak to tak zmienić się od tak, z dnia na dzień". Coś dzisiaj we mnie zostało poruszone. Pewna sfera, której nikt nie dotykał, część pewnie ze strachu przed wdepnięciem na minę, część z czystej niewiedzy. Dowiedziałam się, że coś co uważam za jedną ze swoich największych wad, z którymi usilnie walczę niczym Sancho Pansa z wiatrakami, jest w oczach innych (mam nadzieję, że nie tylko tej jednej osoby - tak, Natalko, pozdrawiam i dziękuję serdecznie raz jeszcze ;*) niesamowitą cechą, za którą ktoś mnie podziwia. Mało skromnie to brzmi, ale dosłownie takie słowa padły. Zawsze mi się wydawało, że moje uparte dążenie do celów (które czasem jednak zostaje przygaszone lenistwem) przeszkadza innym. Że czasem powinnam zamknąć dziób i siedzieć cicho, bo jestem jeszcze młoda, głupia i mało wiem o świecie i życiu. Faktycznie, tak właśnie jest - nic nie wiem. Ale tak całkiem serio... kto z nas wie? Ile razy chcieliście powiedzieć coś światu, ale trzymała Was ta głupia myśl "co pomyślą inni"? Mnie trzyma zdecydowanie za rzadko, przez co zdążyłam narobić sobie wiele problemów. Ale taka już jestem. Jestem "Marta przeciw światu!" - jak to dzisiaj Natalka pięknie napisała. To co mnie ruszyło w tej wypowiedzi to myśl, że wypadałoby jako osoba pełnoletnia (bo do dorosłej to mi ho ho i jeszcze dalej) ogarnąć się, odłożyć klocki na półkę i starać być nie przeciwko światu, ale zawsze przeciw. Nie wiem czy czujecie tą "subtelną" różnicę, której nie widać w samej pisowni, ale w postępowaniu już bardzo. Chodzi mi o takie rzeczy jak walka o swoje racje, pomoc innym (bezinteresowna ma się rozumieć) itd. Tak żeby to przynosiło zdecydowanie więcej korzyści niż przykrości i wrogich spojrzeń ludzi (chociaż te są chyba nieuniknione, bo całemu światu nie da się dogodzić). Pomocna jest w tym wiara, upartość i oczywiście pewność siebie, bo jak mam być czegoś pewna to jestem pewna siebie. 
Także tego, dziękuję bardzo wszystkim za życzenia, zarówno te "fejsbuczkowe", "istagramowe", sms'owe, a przede wszystkim telefoniczne i osobiste. Miło jest usłyszeć tyle pięknych słów, z Polski jak i zagranicy (kochana Ukraina jednak nigdy nie zawodzi ❤). Takie fajne suprajsy, kiedy kompletnie nie spodziewam się, że akurat ta czy inna osoba zadzwoni/napisze... a tu bum! Uśmiech mi dziś nie schodzi z ryjka, czego Wam jak i sobie serdecznie życzę, nie tylko w nasze święta, ale codziennie. A naszym kochanym Chłopakom życzę fajnych Pań (czyli lekko zołzowatych, ale z dnia na dzień coraz piękniejszych)!!! 


  

poniedziałek, 21 lipca 2014

Swego chwalicie...

To ja, to znowu ja... Pominę zbędne tłumaczenia czym spowodowana była moja nieobecność i od razu przejdę do tematu dzisiejszego wpisu. Większość z Pań zapewne zdaje sobie sprawę, że zachowując się bardziej delikatnie i kobieco przy mężczyźnie, budzi w nim instynkt opiekuńczy. Natomiast kiedy zachowujemy się bardziej agresywnie - odwołujemy się do jego instynktu rywalizacji. Przyjmując taką postawę (dosłownie baby z jajami), sprawiamy, że facet odbiera nasze zachowanie jako wyzwanie do walki. Tak więc pozostaje mi tylko pogratulować - właśnie zyskałaś nowego przeciwnika. A jeśli podejmie rywalizację, wszystko odbywa się niestety Twoim kosztem, co oznacza, że nic nie osiągniesz ;) Większość mężczyzn na całe szczęście można "ustawić", przekierować na właściwy tor. I wcale nie jest to takie trudne jak im się wydaje. Skuteczną metodą jest chwalenie ich za dobre zachowanie. Gdyby ktoś postanowił zrobić spis ulubionych wyrazów mężczyzn, najprawdopodobniej obok piwa, football'u i samochodów, znalazłby się wyraz "najlepszy", jako określenie jakiejkolwiek rzeczy, której by nie dotknęli. Pomyśl tylko, co to za problem powiedzieć "Skarbie, w oglądaniu telewizji jesteś najlepszy - nie znam nikogo kto robiłby to lepiej/namiętniej... etc."?Jedyne co musisz zrobić to zaprzyjaźnić się z tym jego słynnym ego, o którym tyle słyszymy. Wielu z nas zdarza się z tego śmiać czy wręcz hańbić (chociaż niektóre zachowania faktycznie są nieco zabawne). Facet po prostu czasem ma potrzebę wyrażenia swojej męskości, tak jak my lubimy czuć się kobieco i seksownie. Panią, którym ciężko jest się z tym pogodzić mogę powiedzieć tylko jedno - sorry, takie mamy hormony (i te inne). Weźmy taką sytuację: remontujecie/urządzacie mieszkanie, bo właśnie się wprowadziliście i chcecie zamieszkać razem. Bardzo możliwe, że Twój facet będzie chciał dodać od siebie jakiś akcent. Wybij sobie z głowy chęć zrugania jego gustu kiedy wyskoczy z wiejskim obrazkiem, który zupełnie nie pasuje do Twojego mainstreamowego salonu. Lepszy efekt uzyskasz chwaląc go "Tak kochanie, idealnie pasuje!". I nawet jeśli powiesi go krzywo, poczekaj aż wyjdzie i dopiero wtedy popraw. Chyba nie muszę mówić kto potem z przyjemnością pomoże Ci w poremontowych porządkach? ;)Kiedy chcesz żeby Twój facet pomagał Ci w domu, spraw żeby czuł się potrzebny - czytaj NIEZASTĄPIONY. Zacznij od drobnych zadań. I bez względu na to czy poprosisz o przestawienie mebli czy skręcenie półki - efekt będzie ten sam. Ze swoją małą, ale jakże hałaśliwą wiertareczką, poczuje się niczym Rambo podczas jednej ze swoich misji. Musisz pamiętać, że jeśli Twój partner zachowuje się jak mężczyzna, traktuje Cię z szacunkiem, dba o Ciebie itd. powinnaś złożyć mały hołd jego męskiemu ego. Sprawisz tym samym przyjemność nie tylko jemu, ale również i sobie. Z obserwacji najbliższej mi pary - czyli moich rodziców - mogę stwierdzić, że to działa. Czasem nawet za bardzo. Kiedy mama prosi o coś tatę, albo daje mu lekko do zrozumienia, że nie da sobie sama z czymś rady (nawet jeśli da), on natychmiast podwija rękawy i bierze się do roboty, nawet jeśli Niemcy akurat strzelają 7 bramkę Brazylii. Natomiast kiedy mama zaczyna "psioczyć" i narzekać, że nikt nic nie robi i tylko ona pracuje, przechodząc tym samym na wyższy ton i obroty... tata jakby podświadomie stwierdza, że skoro według niej nic nie robi - to nic nie robi dalej. Takie sytuacje na szczęście w przypadku moich rodziców zdarzają się dosłownie raz na ruski rok. Po części to dlatego, że moja mama doskonale wie jak podejść tatę (nie Panowie, żadne cwane sztuczki). Po części dlatego, że tata zawsze był wychowywany w środowisku, w którym każdy każdemu pomagał, dzieci były "zadaniowane" i musiały swoje odbębnić, choćby się waliło i paliło.Mężczyźni mają wrażliwe ego, które niemalże stale wymaga łechtania. Cwana kobieta wie, że przy niewielkim wysiłku może sprawić, że jej mężczyzna poczuje się King Kongiem jej świata. Lista wskazówek/sytuacji, w których możesz wykazać się swoją przebiegłością: 
  • kiedy musisz gdzieś wyjść po zmroku, poproś swojego faceta o odprowadzenie, mówiąc, że z nim będziesz czuła się bezpieczniej;
  • kiedy na dworze powiewa lekkim chłodem, wtul się pod jego bluzę;
  • kiedy oglądacie razem horrory, złap go za rękę, albo przytul mocno, chowając głowę za jego ramię i każ mu powiedzieć, kiedy będzie po wszystkim;
  • kiedy on zabija robaka, zamknij oczy i nie otwieraj póki nie usłyszysz, że rzeź się skończyła (w moim przypadku to akurat reakcja naturalna);
  • pozwól, żeby zaparkował Twój samochód równolegle do chodnika albo wyjechał nim z bardzo ciasnego miejsca. Jeśli powiesz mu, że jest o wiele lepszym kierowcą od Ciebie - naprawdę będzie jadł Ci z ręki. Nie zdziwię się jak dodatkowo umyje i zatankuje wóz ;)
Dobra, niektóre sytuacje mogą wyglądać nieco śmiesznie, ale serio czasem nie warto pokazywać jak silną i niezależną kobietą jesteś. Czasem musisz zrównoważyć w sobie dwie moce - męską i żeńską (Yin i Yang) i wiedzieć, którą i w jakiej sytuacji bardziej uwydatnić/uwolnić.Kiedy małe dziecko przynosi mamie obrazek, ta nie mówi "Dobra mały, poćwicz jeszcze. Ten kot wygląda jak wieloryb". Zamiast tego chwali malca, a obrazek wiesza na lodówce, dzięki czemu dziecko czuje się niczym Pablo Diego José Francisco de Paula Juan Nepomuceno María de los Remedios Cipriano de la Santísima Trinidad Ruiz y PicassoReasumując - pochwały są bardzo ważne i sprawiają, że Twój mężczyzna czuje się wyjątkowy, ważny i potrzebny Tobie (a przy tym nabija levele w męskości, za równo w Twoich oczach jak i przed samym sobą). Kiedy zabierze Cię na kolację, podziękuj mu raz w jej trakcie, a potem drugi kiedy będziecie się żegnać. Miła dziewczyna bardzo często popełnia błąd nagminnego dziękowania, zupełnie tak jakby facet umówił się z głodnym dzieckiem z Etiopii. Na początku to on zdecydowanie powinien zapłacić za rachunek, ale dobrze by było gdybyś po jakimś czasie zrewanżowała się. Nigdy natomiast nie proponuj układu fifty-fifty. No chyba, że jesteś na spotkaniu ze starym kumplem, a nie na randce. W innym przypadku trzymaj miedziaki w kieszeni i lepiej kup sobie za to coś ładnego na następną randkę. Kiedy mężczyzna na prawdę szale za kobietą, nie pozwoli na coś takiego jak dzielenie się rachunkiem. A jeśli go nie stać - znajdźcie inny sposób na spędzenie przyjemnie czasu. Muzeum, rowery, spacer - byle razem. Jeśli typek zaproponuje zrzutę na pierwszej randce, zapłać. Pierwszy i ostatni raz. Potem nie umawiaj się z nim już nigdy więcej. (Możesz też po prost wyjść, dziękując z uśmiechem za miły wieczór, ale to już wyższy level bycia zołzą). Ups, chyba popłynęłam za bardzo i weszliśmy już w inny temat. Do następnego :)       


  








   











   

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Doceniajmy to co mamy!

Dawno mnie tu nie było, a z racji tego, że mamy okres świąteczny, mam również trochę wolnego czasu na jakiś szybki post. Dzisiaj znowu o zołzach, ale nie tylko. Dla przypomnienia:
,,Zołza (rzeczownik)- kobieta, która nie wali głową w mur, żeby zdobyć uznanie innych ludzi, czy to będzie mężczyzna, czy ktokolwiek inny w jej życiu. Rozumie, że jeśli ktoś jej nie akceptuje, to tylko opinia jednego człowieka, więc nie ma to wielkiego znaczenia. Nie stara się spełnić wymagań innych - tylko swoje własne. Z tego powodu w szczególny sposób podchodzi do mężczyzn." ~`Sherry Argov ,,Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"
Ostatnio uczestniczyłam w zabawnej rozmowie z moim siedmioletnim sąsiadem. Oto fragment naszego dialogu:
- No jak tam ci idzie w szkole, młody?
- Dobrze, dostałem piątkę z angielskiego!
- O to super! A masz jakieś fajne koleżanki w klasie?
- Jedna taka...
- Opowiadaj!
- Wiesz, chyba jej się podobam...
- Tak? A po czym to poznałeś?
- Bo na początku bawiła się z każdym chłopakiem, a dla mnie była niemiła. Dopiero ostatnio, kiedy pokazałem jej, że lubię ją najbardziej z całej grupy - zrobiła się trochę milsza.
- A jak jej to pokazałeś?
- No jak np siedzi przede mną to ją ciągnę za warkoczyki, ale tak wiesz...lekko. I ona się wtedy odwraca a jej mogę się do niej uśmiechnąć i powiedzieć po cichu, żeby chłopacy nie słyszeli, że ładnie wygląda. I ona wtedy się też uśmiecha.
- W takim razie na pewno jej się podobasz.
- No wieeem :)

Kto wie, może coś z tego kiedyś będzie. Jeden komentarz nasunął mi się w trakcie tej rozmowy - ,,no proszę, mała zołza!". Jak się okazało, nie myliłam się. Z dalszych rozmów wywnioskowałam, że dziewczynka, mimo tego, że ma zaledwie siedem lat, dobrze wie czego chce i jak to zdobyć. Największym, oczywiście pozytywnym, szokiem była jej reakcja na krytykę jednej z jej koleżanek co do jej sukienki. Mała, jak opowiadała mi mama mojego sąsiada, uśmiechnęła się szczerze i powiedziała - ,,Nie musi ci się podobać moja sukienka. Moja mamusia kupiła ją dla mnie, a mnie się podoba. Jeśli będzie miała kupić coś dla ciebie, wybierze coś co ci się spodoba". Mądre to, sprytne i urocze zarazem. 

Kobiety czasem zapominają, że powinny być przede wszystkim atrakcyjne dla siebie samych. Zmieniać, kombinować, szukać siebie, swojego oryginalnego stylu. Takiego, w którym patrząc w lustro powiedzą z uśmiechem do własnego odbicia - Co tam ślicznotko? Świetnie! Kocham i akceptuje siebie! :)

A co jeśli na drodze stanie jakaś "koleżanka", która czeka na okazję, żeby tylko nas zdołować? Uśmiech! Przede wszystkim uśmiech. Przyjąć krytykę i spokojnym tonem oznajmić jak, mimo usłyszanych od niej słów, świetnie się czujemy. Czasem może się pojawić jakiś głos w głowie - ,,HALO, kłamczucho! Wcale nie jesteś seksowna. A ta fałdka na brzuchu? Cellulit? Zmarszczki? Rozstępy? Wspomniałam już o cellulicie?". To tylko myśl, Ślicznotko, a myśli zawsze można zmienić. Od Ciebie tylko zależy, czy będą to myśli pozytywne - piękne kobiece kształty, zgrabna pupa, lśniące włosy. Czy też negatywne - fałdki, zmarszczki, rozstępy, cellulit... 

Jest jeszcze jedna sprawa. Kobiety, niestety również należę do tego grona, znajdują co raz to nowe "niedoskonałości", "niedociągnięcia" w swoim pięknym ciele, zamiast skupić się na jego największych atutach. Wiem co chcesz powiedzieć... ale, tak, jestem pewna, że każda z nas ma chociaż jeden! Coś co na prawdę kocha w swoim ciele. Znajdź to! I skup się na tym! Jeśli masz piękne, duże piersi - podkreśl jeszcze bardziej ich niesamowity kształt. Kochasz swoją jędrną pupę? Zainwestuj w ołówkową spódnicę! Dobrze dobrana apetycznie na niej się opina, podkreślając przy tym Twoje kobiece krągłości. 

Jest okres świąteczny, więc na koniec chciałam Wam złożyć najlepsze życzenia! Niech każdy Wasz dzień oznacza zmartwychwstanie, odrodzenie się na nowo! 

I jeszcze mały dodatek dla wierzących Pań... Kochasz Boga? Wierzysz, że stworzył Ciebie najlepiej jak tylko mógł? Że sam wybrał Twoje ciało i umieścił w nim duszę, której nie pomieściło by żadne pomieszczenie, gdyż jest tak wielka, że najlepszym dla niej miejscem jest ciało wybrane przez Pana? Wybrane przez Pana! Więc pokochaj je, żebyś mogła stanąć kiedyś przed nim i osobiście podziękować za trafny wybór. Każda z nas była w sytuacji kiedy to otrzymała jakiś prezent, cieszyła się nim przez chwilę po czym ujrzała, z pozoru, lepszy w cudzych rękach. Przestawała cieszyć się swoim, nie myśląc o tym, że są na świecie ludzie, którzy nie mają tyle szczęścia. Zamiast ekspresu mają młynek do kawy. Zamiast odkurzacza - miotłę. Zamiast sprawnych nóg i rąk, pozwalających na samodzielne wykonywanie codziennych, czasem nawet trudnych, czynności i wyzwań - parę protez. Zamiast pięknej figury - raka z przerzutami. Doceniajmy to co mamy!  
                                                               Magnifique Mademoiselle







    

sobota, 22 marca 2014

Mężczyźni słyszą to, co widzą.

   Cóż, znowu temat, który na pozór może wydać się obraźliwy dla panów. Odezwą się oburzeni mężczyźni, chcący wyrazić swoje niezadowolenie z powodu robienia z nich jakiś przebiegłych istot. Dlatego już na wstępie chciałam podkreślić, że jestem pełna podziwu dla ich technik, wykorzystywanych w celu sprawdzenia kobiet. Jeśli jakiemuś mężczyźnie zależy na kobiecie, chce sprawdzić czy ona odwzajemnia zainteresowanie. Jak? Znanych jest mi kilka sposobów. Jednym z nich jest wzbudzanie zazdrości. Warto podkreślić, że nie tylko panowie to robią. Paniom też się to zdarza, ale nie wiedzieć czemu, to raczej płeć piękna częściej się na to nabiera. Mężczyźni bowiem zdają sobie sprawę, że potrzeba rywalizacji jest słabym punktem większości kobiet. Jeśli uda mu się wzbudzić w Tobie zazdrość - super! Ma Cię w garści. Plus ma z tego wielką radochę, a Ty zachwiane poczucie własnej wartości. Teraz będziesz psioczyć. Dopóki nie przyniesie Ci kilku badyli, z myślą, że jest po sprawie. I siema. Do następnego razu. 
   W jaki sposób może to robić? Mówi Ci coś stwierdzenie - ,,moja eks to była świetna w..." (wstaw dowolne zajęcie). Albo - ,,Moja była chyba wciąż coś do mnie czuje. Wciąż na mnie leci"? Klasyk nieprawdaż? I nagle okazuje się, że wciąż lecą na niego wszystkie jego byłe. A najbardziej ta, która uciekła z inna dziewczyną i żyje z nią w szczęśliwym związku. To jest jak z produktem w sklepie. Jeśli producent chce go jak najlepiej sprzedać nie powie przecież, że jesteś jedyną zainteresowaną kupnem osobą. Powie, że ludzie wręcz się o niego biją i wyrywają go sobie z rąk. Na tym polega marketing. I na tym polega jego wzbudzanie zazdrości. Chce, żebyś widziała jaka z niego świetna partia.
   Inna sytuacja... Podrywa przy Tobie kelnerkę. Co robić w tym przypadku? Po pierwsze - cieszyć się, że nie podrywa kelnera. I kompletnie nie zwracać uwagi na jego "popis". Według hollywoodzkiego aksjomatu" ,,Nie ma publiczności...nie ma przedstawienia". Podobnie w przypadku jego demonstracyjnego oglądania się za innymi kobietami.  
   Ostatnio chłopak mojej koleżanki powiedział jej, że dziewczyna z jego roku często na niego "przypadkowo" wpada, albo flirtuje w czasie rozmowy. Niby nic, zwykła rozmowa, ale kiedy kobieta słyszy od faceta ,,inna ze mną flirtuje". Oho! Zapala się czerwona lampka. Ale nie w przypadku mojej koleżanki. Uśmiechnęła się serdecznie, poklepała go po ramieniu i z wielką empatią powiedziała ,,Współczuję ci. Dobrze zdaję sobie sprawę, jakie to może być denerwujące. U mnie w szkole jest kilku chłopaków. Łażą za mną, przymilają się, chcą się umówić. Dziwne, bo prawie ich nie znam". 
   Spójrz na to z innej strony. Czy jeśli chcesz coś przed kimś ukryć, mówisz mu o tym? Dajesz sygnały, że coś miało miejsce? Kiedy robisz komuś przyjęcie niespodziankę - położysz w widocznym miejscu zaproszenia dla znajomych tej osoby? Czy jeśli mąż zdradza żonę i nie chce żeby się o tym dowiedziała - położy w widocznym miejscu wyciąg z konta, z którego wynika, że nie był w ostatni weekend na konferencji w Berlinie tylko na Majorce z sekretarką? Jeśli mężczyzna robi coś tak oczywistego jak zostawianie w widocznym miejscu numeru telefonu do "Blondi", to najprawdopodobniej po to, żebyś zwróciła na to uwagę i żeby miał pewność, że Ci na nim zależy. 
   Jeśli w Twoim towarzystwie podrywa inną kobietę możesz zastosować zasadę ,,małpa widzi - małpa robi". Flirtuj z innym mężczyzną. Kiedy Twój facet zobaczy, że pojawiła się na horyzoncie konkurencja, natychmiast straci sztuczne zainteresowanie inną kobietą i zajmie się Tobą.   
   A kiedy jest głodny? Czy nie łatwiej jest powiedzieć ,,Wiesz, moja była robiła taką dobrą pizze"...? Myśli, że pomyślisz -,,Tak? To patrz tylko jaka moja będzie!". Gdy Ty tym czasem podajesz mu z uśmiechem telefon i kwitujesz -,,Proszę bardzo. Zadzwoń do niej. Też mam ochotę na pizzę". Albo zadzwoni do pizzerii, albo sam się pofatyguje i coś upichci. Jedno jest pewne - numer do byłej ominie szerokim łukiem i więcej o niej nie wspomni. 
   Tak więc za każdym razem kiedy nie reagujesz na jego testowanie, zmniejszasz ryzyko, że zrobi to ponownie. W przyszłości będzie się musiał zdać tylko i wyłącznie na własne odczucia czy i na ile jest dla Ciebie ważny, a nie na jakieś "testy zazdrości". A jeśli takie sytuacje będą się powtarzać - zamień się w małpkę. Niee... nie masz skakać po kanapach, wykrzykując przy tym ze złości. ,,Małpa widzi - małpa robi" - ,,Byłam kiedyś z takim jednym facetem. Niesamowicie grał w piłkę. I do tego był taki przystojny. Miał na imię Krystian, ale wszyscy mówili na niego Cristiano. Po części dlatego, że wymiatał na boisku, ale z drugiej strony dlatego, że wyglądał jak portugalski model." Twój facet skrzywi się za każdym razem kiedy usłyszy ,,I proszę państwa...tak, Cristiano Ronaldo strzela kolejną bramkę!" ;)

piątek, 21 marca 2014

Po pierwsze – kochaj siebie!

   Tak wiem, że o tym już było. I zapewniam – będzie jeszcze nie raz, bo myślę, że to na prawdę ważne w stworzeniu jakichkolwiek relacji, nie tylko z mężczyznami. Kobiety w dzisiejszych czasach są bardzo zakompleksione. Chociaż nie ma co się dziwić skoro otaczający ich świat próbuje wmówić im, że są nie dość dobre. Najlepiej robią to media i reklamy, ale o tym już pisałam w ,,Reklamowych kompleksach”, więc nie będę się rozwodzić na ten temat. Wyznaję zasadę, że najatrakcyjniejszym przymiotem człowieka jest godność. W darzeniu siebie godnością ważne jest, żeby wymagać tego również od innych, czyli nie dopuszczać do sytuacji, w których ktoś nie okazuje nam szacunku. A jeśli już do tego dojdzie – odpowiednio zareagować, dając do zrozumienia, że podobna sytuacja nie ma prawa ponownie się zdarzyć. Nie wspominając już o tym, żeby darzyć godnością wszystkich i wszystko z czym mamy kontakt. Wtedy po pierwsze, mamy prawo wymagać od innych tego samego, a po drugie jest nam o wiele łatwiej (i przyjemniej) w pełnie zachować szacunek do własnej osoby.
   Co to jest ta godność? W prawdzie jest to powszechnie znany termin, ale patrząc na niektóre osoby mam wrażenie, że ludzkość powoli o tym zapomina. Z teorii – ,,Godność człowieka – wyraża się w pragnieniu posiadania szacunku społeczności z uwagi na swoje walory duchowe, moralne czy też zasługi społeczne. Ma ona dwoisty charakter i odnosi się do godności osobowej i osobowościowej. Ta pierwsza jest właściwa każdemu człowiekowi, należna mu się z faktu samego bycia człowiekiem. Godność osobowościowa natomiast jest zależna od podjętego przez daną osobę trudu (tego co w życiu dokonała) i wiąże się z rozwojem osobowości etycznej. Jest jedną z podstawowych wartości w etyce rozwoju” (źródło G. Grzybek, Etyka rozwoju a wychowanie). Z praktyki – ,,Pilnuj się, aby nikt cię nie lekceważył, nie zbywał ani po tobie nie deptał. Powiedz po prostu: ,,Chwileczkę. Jestem warta wszystkiego, kochanie!” (Maya Angelou). Zasada jest prosta jak trzy metry drutu w kieszeni: ceń się wysoko, we właściwy sposób, a oprócz tego, że każdy facet będzie cię cenił, ten jedyny uwierzy, że jesteś jego wygraną na loterii. O tym również było w ,,Ceń się wysoko – czyli walka charakterów”, ale myślę, że jest to na tyle ważny temat, że mogę sobie pozwolić na ,,wałkowanie” go po kilka razy. 
   No tak, tylko dlaczego bardzo często ta zasada nie jest do końca taka prosta? A no dlatego, że wile kobiet ma przede wszystkim zły sposób widzenia siebie. Po pierwsze, porównują się (lub co gorsza rywalizują) z innymi kobietami – czytaj: poniżają same siebie. Jeśli mężczyzna, który wykazuje zainteresowanie moją osobą, „kręci” również z inną kobietą – ona może go sobie wziąć, bo ja już bym go nie chciała. 
   Kolejną sprawą jest fakt, że mężczyźni szukają kobiet szczęśliwych, które przede wszystkim czują się dobrze z samą sobą. Męczy ich z kolei towarzystwo pełnych kompleksów marud, które na każdym kroku potrzebują zapewnienia, że są wartościowe i komuś się podobają. To zupełnie tak jakby facet miał do czynienia z championem, który jest świadom swoich walorów oraz z kundelkiem, który potrafi tylko skulić ogon i czekać aż ktoś go pogłaszcze i powie ,,dobry piesek”. Kundelki są kochane i bardzo oddane (czasami nawet za bardzo), ale wiadomo, że każdy chciałby się pochwalić psem z rodowodem, wygrywającym wszystkie możliwe wystawy. (Wybaczcie porównanie, ale chciałam to jak najprościej zobrazować. Osobiście nic nie mam do „nierasowych” psów) 
   Bardzo ważny jest zatem, czy widzisz siebie pozytywnie czy też negatywnie. Innymi słowy – czy widząc swoje (wyjątkowe!) odbicie w lustrze, masz na nosie różowe okulary, czy czarne, pomazane, grube szkła, które przysłaniają ci same zalety, uwypuklając tylko i wyłącznie wady. Wiele kobiet myśli ,,Cóż, jak będę z mężczyzną, który mnie pokocha taką jaka jestem, to dopiero poczuję się w pełni wartościową kobietą”. Totalny BULLSHIT! To co chcę dzisiaj przekazać (albo przypomnieć, jeśli przez tą zimową „oponkę” na brzuchu udało ci się chwilowo zapomnieć) to fakt, że nikt cię nie pokocha  jeśli sama najpierw w pełni siebie nie pokochasz i nie zaakceptujesz. 
   No tak, ale kiedy myślimy, że akceptujemy siebie, a nasz rycerz na białym koniu się nie zjawia pojawia się rodzi się pytanie „Czy aby na pewno wszystko ze mną jest w porządku? A może jednak coś jest nie tak? Przecież prawie każda moja koleżanka kogoś ma, a ja wciąż jestem sama…” To, że jesteś sama po pierwsze – wcale nie oznacza, że jesteś samotna (wiele osób myli te dwa pojęcia, a jest zasadnicza różnica). Po drugie – nie znaczy, że jesteś gorsza. Tak samo jak bycie w związku nie gwarantuje, że będziesz szczęśliwa. Z resztą wystarczy posłuchać koleżanek, które na każdym babskim wieczorze narzekają jak to im się ostatnio nie układa w związku. I jak nagle okazuje się, że idealne połączenie dwóch, na pozór pasujących do siebie osób, z dnia na dzień staje się istnym związkiem radzieckim, pełnym bezkompromisowych wojen, a każdy dzień to bitwa o przedłużenie „traktatu”.
   Dlatego szansą na sukces i gwarancją niezachwianego szczęścia oraz stuprocentowej radości z życia da ci wyrzucenie przez okno pomazanych, grubych szkieł i jak najszybsze zainwestowanie w nowe, piękne, różowe okulary. Jak to zrobić?
  1. Ciesz się każdym dniem. Pamiętając o tym, że każdy dzień, nawet (a może przede wszystkim) ten zły, wnosi coś pozytywnego do twojego życia, jakąś lekcję, z której możesz wyciągnąć wnioski i przy ponownym starciu z podobną sytuacją postąpić lepiej. 
  2. Żyj pełnią życia. Nie chodzi o to, żebyś w głowie miała myśl, że to może być twój ostatni dzień i musisz korzystać na maksa (zapominając o wszelkich zasadach i bożym świecie) bo można szybko przekroczyć granicę i wykorzystać lub zostać wykorzystaną. 
  3. Bądź optymistką. No cóż, nic dodać nic ująć. Myślę, że nie ma potrzeby rozwijać tego punktu bardziej. Chociaż w sumie…jednak rozwinę. Czasem pojawia się „Ale jak być optymistką skoro…?” (wstaw dowolny problem, który cię nęka) Hmm, zadaj sobie to pytanie jeszcze raz, a potem…pozwól odejść problemowi. Zajmij się albo jego rozwiązaniem, albo zajmij czymś myśli, przekierowując je na inny tor. Albo zajmij chwilę przyjaciółce. Może ona pomoże ci znaleźć i rozwiązać problem. (mam teraz okazję jeszcze raz podziękować wszystkim osobą, które pomagają mi w trudnych chwilach ;*)
  4. Kochaj siebie. Po prostu. 
  5. Chrzań, co myślą inni, jeśli coś im się nie podoba. Pomyśl teraz o wszystkich ludziach, którzy cię otaczają. Jak ciężko by ci było ułożyć życie tak, żeby każdemu odpowiadało to co robisz/mówisz/myślisz. Co ja mówię? Nie możliwe jest trafienie w gusta każdego! 
  6. Nie pozwól, żeby ktokolwiek wchodził z brudnymi butami w twoje życie. Jest ci to totalnie niepotrzebne. Szczególnie kiedy dojdziesz do takiego etapu własnej akceptacji, że swoje życie będziesz postrzegać jak wysłane perskimi dywanami. Natomiast każdą osobą, która okaże ci brak szacunku lub będzie próbowała wbić w ciebie szpilę – jako kogoś z ubłoconymi kamaszami. A warto zaznaczyć, że czasami naniesione na dywan błoto ciężko sprać. Najlepiej więc grzecznie (bowiem więcej można zdziałać z uśmiechem na twarzy) poprosić o dostosowanie się do twoich zasad gry i zostawienie swoich ufajdanych buciorów przed wejściem.         
   I wtedy nagle, kiedy biegniesz szczęśliwa przez swoje życie, dogania cie przystojny książę i pyta czy nie chciałabyś przejechać się na jego rumaku. ,,Pewnie, że bym chciała, książę. Niestety aktualnie jestem zajęta gonieniem własnego konia. Galopuj więc dalej sam, a ja dogonię cię trochę później.” Co może być lekkim szokiem dla naszego księcia, no bo – halo PRZYSTOJNY, tak? Dotąd wszystkie laski za nim latały, a on nawet nie musiał ruszać palcem. Z osłupienia wyrywa go myśl – ,,Hmm chyba mnie nie potrzebuje. Zrobię tak, żeby zmieniła zdanie!” I tak oto mkniecie przez życie – ty w pogoni za własnymi ambicjami, on również goni swoje cele. I myślę, że się domyślasz jaki jest jego największy cel? …niee, to nie jest Megan Fox. Yyy, nie, to również nie są bilety na mundial. To ty, uciekający króliczku!  :lol:
   Tak więc dużo uśmiechu i wygodnych butów do długodystansowego biegu przez życie! ♥

Potęga wyboru

Dochodzą mnie słuchy, że cześć moich męskich znajomych postrzega moje wpisy i całego bloga jak zasady jakiejś feministki, która stara się nastawić wszystkie kobiety przeciwko mężczyznom, zrobić z nich tych złych, którzy chcą wykorzystać tylko niewinne kobietki. Nie o to w tym wszystkim chodzi panowie! Albo niektórzy z was mają problem z czytaniem ze zrozumieniem, albo boicie się, że coraz więcej pań poznaje wasz tok myślenia i postępowania. Wydawało mi się, że marzycie o silnej, zdecydowanej kobiecie (czyli naszej zołzie), która nie daje sobie w kaszę dmuchać. I że znudziły wam się już kruche kobietki, które dają się traktować jak popychadła (czyli nasze miłe dziewczyny), które bez względu na to jak się wobec nich zachowujecie – i tak za wami latają… Nie chodzi o to, że facet będący z zołzą ma przy swoim boku narzekającą na swoje życiowe niepowodzenia, gburowatą laskę, która tylko szuka okazji, żeby „wyssać” z faceta jak najwięcej i go zostawić. Cały myk polega na tym, żeby kobieta nie bała się wyrazić swojego zdania, mówiła otwarcie o tym co lubi, a nawet potrafiła postawić się facetowi. No chyba, że ktoś lubi takie „ciepłe kluchy”, które zawsze mówią „co tylko zechcesz, kochanie…”. Wasz wybór, panowie. 
   A skoro już jesteśmy przy wyborach to przy nich dzisiaj zostaniemy. Ostatnio byłam świadkiem zabawnego wydarzenia. Do kawiarni, w której siedziałam weszła para. Widać było, że bardzo się kochają, a sytuacja, która miała zaraz nastąpić tylko utwierdziła mnie w moich przypuszczeniach – facet za nią totalnie szalał! Wyobraźcie to sobie – kawiarnia, pełno ludzi, unoszący się w powietrzu aromat kawy, długa kolejka do kasy, a przy niej nasza para. Jako dżentelmen, pozwolił jej pierwszej złożyć zamówienie. Trwało by to za pewnie krócej gdyby po prostu posadził ją przy stoliku i sam coś wybrał. Ale nie wiadomo czy trafiłby w gusta swojej sympatii. Wracając do sytuacji przy kasie – za nimi wężyk spragnionych kawy ludzi, śpieszących się do pracy, czy gdzieś tam, a przy ladzie słyszę -,,Na espresso jest za wcześnie. Mocha zbyt kaloryczna. Cappuccino piłam wczoraj…” <kilkanaście minut później> ,,…No dobrze to może latte. Hmm karmelowe, czy może czekoladowe? A może jednak to cappuccino?” <ludzie za nimi nerwowo patrzą na zegarki, cześć już zrezygnowała> ,,…No dobrze to jednak latte, na odtłuszczonym kozim mleku, z posypką cynamonową.” Żeby była jasność – wszystko to wypowiedziane było z pięknym uśmiechem, bez jakiejś wyższości w głosie. Kobieta była zadowolona ze swojej latte, kompletnie nie przejęła się tym, że reszta kolejki musiała poczekać troszkę dłużej niż zwykle. A jej facet? Cóż, sądzę, że szalał za nią po tym zdarzeniu jeszcze bardziej z prostej przyczyny – miał przy sobie kobietę, która ma swoje zdanie, przyznaje się do swoich upodobań. Przecież na pytanie ,,Na co masz ochotę, skarbie?” mogłaby odpowiedzieć – ,,Nie wiem, to co ty”. Ale wtedy nie była by tak szczęśliwa, jak wtedy kiedy dostała swoje latte na odtłuszczonym kozim mleku. Była uprzejma, ale nie bała się być sobą.
   Z podobnymi sytuacjami bardzo często spotykamy się na przykład na pierwszej randce, kiedy słyszymy pytanie ,,Co lubisz robić w wolnym czasie?”. Mało przekonujące do tego, że jesteś fajną dziewczyną z pasjami, nie pozbawioną kręgosłupa, jest wzruszanie ramionami wzmocnione jeszcze ,,Nie wiem, takie tam różne”. Wiadomo, nie chodzi też o to, żeby chcąc „zaplusować” mówić – ,,Uwielbiam grać na konsoli, skakać ze spadochronem i kochać się godzinami, oglądając przy tym ligę mistrzów” – kiedy tak nie jest. Prędzej czy później to i tak wyjdzie na jaw. Na przykład kiedy spyta jak ci się podoba skład grup w tegorocznych rozgrywkach, a ty powiesz – ,,hmm, nie mogę się doczekać meczu Unibax Toruń – Widzew Łódź” ;) Jeśli sprawia ci przyjemność pisanie romantycznych wierszy – nie bój się o tym powiedzieć. Sęk w tym jak to zrobisz. Zupełnie inaczej to będzie brzmiało, kiedy zaczniesz opowiadać o swoich pasjach ze szczerą fascynacją, niż kiedy będziesz ziewać co drugie słowo.
   Potęga wyboru w restauracji, kinie, teatrze, przed telewizorem… On chce cie zabrać na chińszczyznę, a ty nie masz ochoty? Powiedz! Zamiast tego wybierzcie się na pizzę, którą oboje lubicie. Nie wybieraj w kinie tego co już oglądałaś tylko dlatego, że on tego nie widział. Zamiast tego zaproponuj, żebyście obejrzeli coś na czym oboje nie byliście. Podobnie z teatrem. Jeśli chodzi o telewizję… Cóż tu masz kilka opcji – kompromis (jak w przypadku kina), a jeśli nie zadziała: inny pokój z telewizorem, książka, gazeta. Stawiając na swoim trzeba pamiętać o bardzo ważnej rzeczy – o uprzejmości. Wszystko co powiesz z uśmiechem na ustach zabrzmi po pierwsze przyjemniej, a po drugie – nie da nikomu powodu do postrzegania twojej uwagi w kategoriach złośliwych docinek czy fochów.
   Potęga wyboru w związku. Facet czuje się o wiele bardziej szczęśliwy kiedy wie, że jesteś z nim z wyboru, a nie na przykład dlatego, że boisz się zostać sama. Możesz mu to pokazać na wiele różnych sposobów, na przykład dając do zrozumienia, że stoisz na własnych nogach. Poza tym upomnieć go kiedy niewłaściwie się zachowa, albo zagalopuje. Będzie traktował cię jak równorzędną partnerkę, wiedząc, że nie musisz z nim być za wszelką cenę. Wiąże się to z poczuciem wolności i swobody w jakichkolwiek kontaktach. A to z kolei ma sporo wspólnego z tym, że wszelkie twoje działania są wtedy postrzegane jako właśnie twój wybór, a nie desperacki akt. Wie, że możesz cieszyć się życiem za równo z nim jak i bez niego. Facet widzi również, że jesteś dumna z tego co robisz, przy czym czujesz się pełnowartościową kobietą, więc jesteś dla niego niekończącym się wyzwaniem. 
   Kochane Kobietki! Dzisiaj jest nasz dzień! Nie wiem czy wiecie, ale w starożytnym Rzymie obchodzono Matronalia. Przypadające na pierwszy tydzień marca święto, było związane z początkiem nowego roku, macierzyństwem i płodnością. W tym dniu mężczyźni obdarowywali swoje kobiety prezentami i spełniali ich życzenia. Czyż tak nie powinno być każdego dnia?  :lol:
   W takim razie życzę Wam wspaniałych mężczyzn, dzięki którym będziecie czuły, że każdy dzień jest dla Was świętem! 

Dzisiaj dostałam SMS’a ze świetną radą:
  1. Wyjdź na dwór.
  2. Wystaw twarz do słońca.
  3. Zamknij oczy.
  4. Uśmiechnij się.
  5. Bądź słońcem, bądź powietrzem, bądź wiatrem! BĄDŹ RADOŚCIĄ!
Ciepłego, słonecznego i radosnego dnia życzę!  :-D

Mamusia czy dziwka?

   Okej, na początek trochę teorii. Pewien psychoanalityk, Dr. Keith D. Renshaw (o ile się nie mylę), opisał zaburzenie seksualne, które nazywane jest zespołem Madonny i ladacznicy. ,,Charakteryzuje się sprzecznymi postawami mężczyzny wobec natury kobiecej. W mentalności mężczyzny istnieją bowiem dwa modele kobiety: Madonna – porządna, cnotliwa, idealna żona i matka oraz ladacznica – zmysłowa, rozpustna, dostępna, zabawowo traktująca seks. Postawa ta według Renshava jest bardzo rozpowszechniona w kręgu kultury Zachodu i wynika z wychowania, lęku kastracyjnego, nieufności wobec kobiet i podwójnej moralności.” (przyp.Zbigniew Lew-Starowicz, Encyklopedia erotyki, Warszawa 2004). 
   Myślę, że większość Panów zgodzi się co do tego, że w kobiecie widzą albo swoją mamusię albo dziwkę. Przy czym należy zaznaczyć, że mówiąc o „dziwce” mamy na myśli kobietę, z którą:
  • uprawiają seks,
  • chcą uprawiać seks,
  • uprawiali seks.
Oczywiście, nie chodzi o to, że patrząc na w/w ladacznice, mężczyzna myśli tylko i wyłącznie o „zaliczeniu”. (Chociaż nie ukrywajmy, że takie myśli też się pewnie pojawiają.) Ale nie, kiedy ma przed sobą Madonnę.
   Mamusia to totalne przeciwieństwo dziwki. Jest opiekuńcza, czuła, można nawet powiedzieć, że za bardzo troszczy się o swojego mężczyznę. Zupełnie tak jak jego prawdziwa matka. Myślę, że facetowi nie podoba się takie zachowanie. Na pewno nie w wykonaniu jego partnerki, bądź potencjalnej partnerki. Z prostej przyczyny – jest i czuje się dojrzałym mężczyzną, więc nie chce, żeby jego kobieta traktowała go jak dziecko. Wystarczy, że raz na jakiś czas odwiedzi swoją mamę, która będzie latać wokół ukochanego synka, serwując mu ciepły obiadek. Albo przypomni sobie jak kiedyś jako mały chłopiec był męczony – ,,Załóż szaliczek!”, ,,Odrób lekcje!”, ,,Tylko nie wracaj za późno!”. Myślisz, że jako dorosły facet znowu chce słyszeć te słowa, czując się jakby ktoś przy każdym tego typu zdaniu odbierał mu cząstkę jego wolności? Kobiety-Mamuśki mogą spodziewać się od mężczyzn, którym serwują takie „atrakcje” w związku co najwyżej ciepłego uczucia, podobnego do tego, którym darzy(ł) swoją matkę. Facet w takiej sytuacji stwierdzi zapewne, że faktycznie – jesteś bardzo miła, ale nie ma między wami tej pożądanej chemii. No wiesz…takiej iskry.
   Prawdziwe fajerwerki pojawiają się wtedy, kiedy kobieta intryguje mężczyznę. Zawsze jest nieprzewidywalna, a przy tym ma w sobie coś z dziwki. Oczywiście nie mam tu na myśli łatwego i prowokującego zachowania. Chodzi tu bardziej o tę pikanterię, którą zołza potrafi wprowadzić do związku w odpowiedniej ilości i w stosownym czasie. Z tym wiąże się stara sentencja – „Prawdziwa kobieta jest damą w salonie, a dziwką w sypialni”. I bez względu na to, czy próbuje Cie urobić tak, żebyś mu sprzątała, gotowała, prasowała – w głębi duszy i tak będzie pragnął dziwki. A to, że będziesz stale mu matkować, spowoduję tylko, że się do Ciebie zrazi.
   Oczywiście można tego uniknąć i wcale to nie jest takie trudne. Wystarczy trzymać się czterech zasad, które ułatwią nam to zadanie. Chociaż czasami korci, żeby powiedzieć ,,Zadzwoń jak tylko będziesz na miejscu!”, czasem dobrze jest ugryźć się w język. Przede wszystkim, nie można oczekiwać od mężczyzny, żeby poświęcał nam cały swój wolny czas. Powód: każdy potrzebuje trochę czasu dla siebie, dotyczy to za równo mężczyzn jak i kobiet (dlatego drogie Panie – warto zrezygnować np. z sobotniej randki na rzecz wypadu do SPA, ale za to na tą w przyszły czwartek pójść w pełni zrelaksowana). Kolejna sprawa – jaki sens ma pytanie za każdym razem faceta o to co robił, z kim, jak, gdzie, jak długo i dlaczego, w skrócie kontrolowanie go? To matkowanie. Jeśli facet będzie miał ochotę sam się wytłumaczy, dlaczego zamiast wrócić do domu o 1, wrócił o 1:30. I jestem pewna, że chętniej opowie o tym kobiecie, przy której czuję się wolny, niż przy tej która już za pięć wpół do drugiej czeka z zegarkiem w ręku. Nie wykluczone również, że przy „starciu” z tą drugą zacznie wymyślać historyjki, mijające się z prawdą, tylko po to, żeby usprawiedliwić się przed swoją „drugą Mamuśką”. Niewykluczone, że będzie chciał przy tym zataić przed Tobą fakt, który może okazać się całkiem nieistotny, ale zrobi to tylko dlatego, żeby bronić swojego męskiego terytorium. Z poprzednią zasadą wiąże się kolejna – nie proś, żeby rozliczał się z czasu, który spędzacie osobno. I tak jak w przypadku poprzedniej, jeśli tylko będzie miał ochotę, na pewno Ci o tym opowie. I ostatnia  - nie osaczaj go. Zrozum to jak chcesz, ale po prostu tego nie rób. Nikt tego nie lubi. 
   I jeszcze na koniec…Nie można od mężczyzny wymagać zbyt wiele. Pomimo tego, że lubią robić trudne rzeczy – dla Ciebie zrobi tyle, ile sam będzie chciał zrobić. Spójrz na to z tej strony, wolisz żeby mężczyzna dał z siebie 70% plus te 30, o które go poprosiłaś, i które zrobił raczej z przymusu? Czy może tylko 70% (dla niego pewnie aż), które z czasem będzie zmieniać się w 79, 85, 96…? Nim się obejrzysz, zobaczysz jak daje z siebie szczere 100% wysiłku włożonego w Wasz związek i w zdobywanie Ciebie. Dlaczego? Chociażby dlatego, że na samym początku nie wymagałaś od niego więcej niż sam chciał dać. Dawałaś mu poczucie pełnej swobody i zezwalałaś, żeby mógł robić to na co miał ochotę. Ograniczając się jedynie do bacznych obserwacji i wyciągania wniosków. Dzięki takiemu zachowaniu facet będzie zawsze czuł, że między Wami iskrzy. Będzie postrzegał Cie jako swoją kochankę, a nie matkę. Jak przywilej a nie (przykry) obowiązek. A co za tym idzie – z wielką radością, każdego dnia będzie wychodził na przeciw Twoim potrzebom. I myślę, że nawet nie będzie mu to przeszkadzało, kiedy czasami okażą się zbyt wygórowane.        
   W całej tej zabawie najważniejsze jest jednak by znaleźć złoty środek. Może by tak – zołza/dziwka, która, jak już wielokrotnie pisałam, ze względu na to, że jest miła i przyjazna, okaże się od czasu do czasu również kochającą mamusią? Jedną z takich sytuacji może być jego choroba. Jedno kichnięcie i możesz traktować to jako śmiertelny przypadek ;)  

6 ZASAD ŻYCIA

   Przeglądając ”ścianę” natrafiłam na motywujące i jakże prawdziwe zasady. Jest ich sześć i zostały zamieszczone na zyjswiadomie.edu.pl. Bardzo lubię tą stronę i polecam serdecznie, żeby chociaż czasem rzucić okiem na to co tam jest zamieszczone. Mimo tego, że znam te zasady już od dłuższego czasu, miło było sobie wszystko przypomnieć. Podoba mi się również, że zostały napisane w formie afirmacji. Co to są afirmacje? (Wyjaśniam bo nie każdy może wiedzieć) Afirmacje, w psychologii, są to zdania, które wpływają na poziom naszej samoakceptacji. W skrócie chodzi o to, żeby powtarzać pozytywne twierdzenia na temat siebie i otaczającego nasz świata, bądź sytuacji w naszym życiu. Afirmacje, powtarzane odpowiednio często dodatkowo wzmocnione pozytywną energią, prowadzą do identyfikacji z wypowiadaną przez nas treścią. O jednej już chyba pisałam. AKCEPTUJĘ SIEBIE! Spróbuj, nie boli a może zdziałać cuda. Na początku jest coś co Ci mówi „Ej kłamczucho, wcale się nie akceptujesz! Spójrz na ten gruby tyłek!” Ale z czasem, powtarzając to 300 a nawet 500 razy dziennie – na prawdę zaczynamy siebie akceptować. Takimi jacy jesteśmy. Nawet z grubym tyłkiem, który po dawce pozytywnej afirmacji z pewnością zacznie nam się podobać. Kolejna afirmacja, którą bardzo lubię i często stosuję może wydać się trochę śmieszna kiedy się o niej czyta, ale jeszcze więcej zabawy ma się wprawiając ją w wir naszego życia. Idą ulicą, spróbuj chociaż raz w myślach powiedzieć „Jestem piękna i każdy mnie kocha!”. O tej afirmacji słyszałam na płycie Louise Hay i od tamtego czasu bardzo często ją powtarzam. Efekt? Po pierwsze dużo lepszy humor. Po drugie – widok ponurych ludzi, którzy mijając mnie pięknie się uśmiechają jest na prawdę bezcenny. Okej, tyle na wstępie. Teraz zasady. Dobre jako myśl przewodnia na dziś. A jeśli chodzi o mnie – oprócz tego, że trafią do głowy, mam w planach również dołączenie ich do moich „tablic przyciągania”. Co to takiego? O tym następnym razem. Enjoy! ♥
1. ZASADA LUSTRA. Otaczający mnie ludzie – to moje odbicie. Odzwierciedlają wszystkie aspekty mojej osobowości, których sobie często nie uświadamiam. Jeśli ktoś jest dla mnie niemiły, to znaczy, że ja sam wewnętrznie jestem zdolny do bycia niemiłym. Zatem – nie ma na kogo się obrażać.
2. ZASADA WYBORU. Wiem i rozumiem, że wszystko, co dzieje się w moim życiu jest konsekwencją moich własnych wyborów i decyzji, poczynając od moich myśli i emocji. Nie mam zatem do kogo mieć pretensji. Jestem autorem swojego losu. 
3. ZASADA ODPOWIEDZIALNOŚCI. Jestem gotów przyjąć odpowiedzialność za swoje decyzje i zrezygnować z wymówek, które są całkowicie zbędne. 
4. ZASADA OMYLNOŚCI. Mam świadomość omylności moich sądów i opinii. Przywiązanie do poczucia własnej jedynie słusznej – prędzej czy później prowadzi do osobistej katastrofy. Każdy, kto święcie wierzy w swój obraz świata, nie dostrzega świata rzeczywistego. 
5. ZASADA ZGODNOŚCI. Otrzymuję dokładnie tyle, ile potrafię sobie wyobrazić, ani mniej, ani więcej i dotyczy to zarówno moich związków i relacji, jak też dóbr materialnych. Zatem wszelkie pretensje są bezpodstawne. Jeśli jednak zmieniam swój stosunek do okoliczności – zmieniają się okoliczności.
6. ZASADA OBECNOŚCI – „Tu i Teraz”. Przeszłość nie istnieje, ponieważ JUŻ jej nie ma. Przyszłość nie istnieje, ponieważ JESZCZE jej nie ma. Przywiązanie do przeszłości prowadzi do depresji, troska o przyszłość wywołuje rodzi obawy. Dopóki żyję w Teraźniejszości – jestem nieśmiertelny. 

Cliffs – Sky – And We

On high cliffs there my boy and I
Sit hand in hand under blue sky.
Wish to firget unhappy past
Just get rid of bad luck at last,
That shadows us whenever we.
Try to achieve felicity.
He whispers straight into my ear
Three words that are for me so dear.
And I feel high no longer blue,
Thus echo him ,,I love you too”.
His palm is on my trembling knee.
We realise we like birds free,
That fly towards the puffy clouds
With beating hearts yet full of doubts
And bitter past remains behind
For new experience we shall find.
We must forget whatever wrong,
Leave all regrets to show that strong
And lasting love can pave the ways,
To better time and happy days.
Together we can travel far,
To reach remote flickering star
And get the dreams for which we strive
To call them proudly – our LIFE.
Be close to you I do feel great…
                                                                                                 by Magnifique Mademoiselle